Nic nie mów. Nic nie musisz mówic.
Rozumiem Cię bez słów, wiem co chcesz powiedziec.
Nie musisz się tłumaczyc, wybaczam,
że robisz źle. Nie obwiniaj mnie, ja nie będę Cię oceniac.
To co robisz nie zawsze świadczy o
tym, jakim jesteś człowiekiem. Czasem po prostu nie da się
zrozumiec własnych czynów, wiem o tym.
Możesz krzyczec, nie przeszkadza mi
to. Będę Cię szarpac, popychac, zniesiesz to?
Uśmiechnę się do Ciebie. Razem
popatrzymy w gwiazdy. Złapiesz mnie za rękę. Położymy się na
łóżku, wśród tego całego syfu z butelek, puszek i petów.
Usiądziemy na spokojnie w pokoju, gdzie czysta jest tylko flaga
Polski. Ja czysta nie jestem, wiedziałeś o tym od samego początku.
Ty mi w tym dorównujesz.
Nie, nie jestem zła, nie będę. Nawet
jeśli w złości coś stłuczesz. To przecież tylko rzeczy
materialne. Jestem na to gotowa.
Dno nie jest nam obce. Musimy się
pilnowac. Trudno było się odbic, zacząc życ normalnie na nasz
własny pokręcony sposób.
Jesteś poharatany życiem na wszystkie
możliwe sposoby i we wszystkich możliwych miejscach.
Ja nie jestem święta. I nigdy nie
będę. Zawsze będzie ze mnie wychodzic to, co było wcześniej.
Biorę za Ciebie odpowiedzialnośc. Ty
mnie oswoiłeś.
Nie spadniemy znowu. Będziemy się
trzymac. Było blisko parę razy, parę kroków nad samą krawędzią.
Dno nie jest dla nas.
Dno nie jest dla nikogo. Potrzeba siły
i drugiego człowieka. Wszystko w życiu da się naprawic.